sobota, 4 kwietnia 2015

PROLOG

Jak co dzień rano, obudził mnie budzik. Uwielbiam tę piosenkę Ellie Goulding ,,Love me like you do''. Zczołgałam się z łóżka i poszłam się odświeżyć. Po gorącym prysznicu, wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik i zaczęłam szukać czegoś, w co mogłabym się dziś ubrać do szkoły. Wybrałam czarną koszulkę na ramiączka i dżinsowe szorty, bo dziś było strasznie gorąco. Dochodziła godzina 7:15, musiałam się pospieszyć, żeby zdążyć na autobus, który będzie pod moim domem dokładnie za 20 minut. Zeszłam da dół, rodziców nie było, jak zwykle w pracy. Wyjęłam z lodówki wczorajsze gofry i zjadłam je, popijając sokiem grejfrutowym. Chwyciłam moja kochaną czarną torbę i ruszyłam w kierunku drzwi. Jeszcze zajrzałam do środka, upewniając się czy wszystko wzięłam. Jednak zapomniałam kluczy, wpadłam szybko do domu, zabierając klucze spojrzałam na zegarek była 7:50. Autobus już odjechał, nie zostało mi nic innego, jak pójście pieszo do szkoły. Przy okazji nabiorę świeżego powietrza i przy okazji spóźnię się na historię. Trudno się mówi.
   Szłam bocznymi uliczkami Los Angeles, widziałam jak małe dzieci bawią się w piaskownicy, jeżdżą na rowerkach, ganiają się. Uśmiechnęłam się na ten widok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 8:05, uff to nie tak źle, pomyślałam. Jeszcze tylko kawałek do szkoły. O godzinie 8;15 byłam juz w szkole. Wzięłam z szafki potrzebne książki i ruszyłam w stronę sali historycznej. Zapukałam i przeprosiłam za spóźnienie, tłumacząc się, że uciekł mi autobus. Na szczęście historyczka nie wpisała mi spóźnienia, bo lubiła mnie najbardziej z całej klasy, Dobrze się uczyłam, z tego przedmiotu, nie wiem czemu. Jakoś łatwo mi to przychodzi. 
  Dzwonek, nareszcie pomyślałam. Wyszłam ze szkoły i skierowałam się na przystanek autobusowy. 
W domu nie zastałam jeszcze rodziców, dziwne bo powinni już być. Poszłam na górę odrobiłam lekcje i weszłam na fb. Grupa mojej klasy II liceum, napisała że jutro mamy spodziewać się nowej osoby w naszej klasie. Ma być to chłopak, który strasznie dobrze się uczy, na imię mu Justin. Hmm, pomyślałam, że reszty się dowiem jutro. Swoją drogą, ciekawa jestem gdzie była dziś moja przyjaciółka. Muszę do niej jutro napisać. Zobaczyłam nowe posty na fb i tt i poszłam się umyć. Dochodziła godzina 22:30, więc szybko się umyłam i wskoczyłam pod kołderkę. W mgnieniu oka  odpłynęłam w krainę Morfeusza. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prolog mamy! Mam nadzieję, że się spodoba. 
Jeśli przeczytasz, proszę zostaw komentarz. :)
Dopiero początek, więc jest troszku suaboo, ale mam nadzieje że się rozkręci. Następne rozdziały będą dużo ciekawsze. 
Ps.Jeśli ktoś pisze bloga, proszę żeby zostawił mi informację o tym, bo mam parę pytań odnośnie pisania bloga. :)
Do następnego! Kolejny soon ;) 

1 komentarz:

  1. Dość długi prolog i dobrze, bo lubię takie. Jest też trochę tajemniczy, bo nie dowiadujemy się wielu rzeczy o głównej bohaterce i Justinie, który nawet jeszcze się nie pojawił. No cóż, czekam na pierwszy rozdział!
    Radziłabym dać zakładki różne, np. bohaterowie, informowani, itd. :D
    Zapraszam do siebie na ff z Justinem. Może Ci się spodoba <3
    my-own-medieval-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń