środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 2

Bardzo ważna notka pod rozdziałem! 



     Wstałyśmy szybko z łóżka i wyjrzałyśmy przez okno. Zobaczyłyśmy tam czerwone bugatti z wgniecioną maską, które leżało na płocie sąsiadów. 

-Patrz!- krzyknęłam i wskazałam palcem, na jakiegoś chłopaka uciekającego. 
-Kto to jest?- zapytała Lilly - przyjrzałam się i zobaczyłam, znajomą mi postać. 
-Wiem! To Justin. Justin Bieber . Mój nowy kolega z klasy. To on.. - skojarzyłam ze sobą fakty i.. - Tak, to on. O Justinie pisali w gazecie, on jeździł po narkotykach. Karmelowe oczy, kolczyk w uchu, wszystko się zgadza. 
-Jak to? 
-Tak to. Wczoraj czytałam artykuł w gazecie, że poszukują młodego chłopaka o karmelowych oczach z kolczykiem w uchu. A Justin to wszystko ma, to musi być on!
-Spokojnie, nie krzycz już. Może Ci się tylko wydawało? 
-Nie sądzę.- odparłam. - Dobra.. Nie ważne koniec tematu. Idziemy spać? 
-No pewnie, już usypiam. Dobranoc Carrie. - Słodko powiedziała. 
-Dobranoc.


*
*
*



   Rano, obudziłam się dość wcześnie. Nie mogłam spać przez ten wypadek. Ciągle myślałam o Justinie. Lilly po obiedzie poszła do domu, a ja zostałam sama. Poszłam odrabiać lekcje, miałam dość dużo zadane z polskiego. Po skończeniu mojego obowiązku, wzięłam telefon i zaczęłam słuchać muzyki. Nagle przyszedł mi sms o treści 


Od: nieznany

Za 10 minut będę pod Twoim domem. Uważaj. 

      Przestraszyłam się tego. Nie wiedziałam kto to mógł być, jeszcze się nie podpisał. Za 10 minut.. Pozamykam wszystkie okna i drzwi i nikogo tu nie wpuszcze. Byłam sama w wielkim domu. Schowałam się w moim pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Siedziałam skulona na łóżku i tylko się modliłam, żeby nikt nie przyjechał. Z moich zamyśleń wyrwało mnie trąbienie auta. Byłam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Pewnie pomyślicie, że jestem strasznym tchórzem.. Tak, bo nim jestem. Zawsze się wszystkiego bałam i nie ruszałam się nigdzie bez mamy. Dopiero jak podrosłam to minęło mi trochę, ale teraz znów. Kiedy jestem sama, boję się wszystkiego, dosłownie. 

     Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie ruszyłam się z miejsca. Zapadła cisza. Chyba sobie pojechał- pomyślałam. Wstałam i podeszłam do okna, wyjrzałam przez nie i zobaczyłam Justina. Szedł chodnikiem w kierunku centrum LA.W ręku trzymał jakieś pudełeczko, byłam ciekawa co to takiego. Wyszłam szybko z domu i dogoniłam go. 
-Hej - powiedziałam.
-Ooo cześć - wyszczerzył się do mnie - byłem pod Twoim domem, ale nie otwierałaś to poszedłem. 
-To Ty byłeś? Ty mi wysłałeś sms-a? - zapytałam 
-No tak, ja a coś nie tak? 
-Niee, nic wszystko okej. Aa właśnie.. Justin. Muszę Cię o coś zapytać. 
-Słucham ? 
-Co robiłeś wczoraj wieczorem? 
-Byłem u kumpla,a czemu pytasz? 
-Bo widziałam czerwone bugatti i Ciebie uciekającego z auta, które się rozbiło o płot moich sąsiadów. To byleś Ty? - Nagle rozległ się dzwonek telefonu Justina. 
-Przepraszam na moment.- Szybko wymamrotał - co? jak to kurwa? on tu jest? gdzie mam być? dobra, dobra daj mi 10 minut. - Przepraszam Mała, ale muszę już iść, pogadamy jutro. 
Justin nachylił się nade mną i dał mi buziaka w policzek po czym odszedł. Zdziwiło mnie to, że zalediw po paru dniach znajomości dał mi buziaka. Nie zaprzeczałam. Patrzyłam jak idzie, spokojnym tempem. Niespodziewanie odwrócił się i zaczął biec w moją stronę. 
-A i jeszcze to - dał mi pudełeczko - dla Ciebie Carrie. Otwórz w domu. 
     Po tych słowach uciekł i już go nie widziałam. Byłam ciekawa, co może znajdować się w takim pudełeczku. Popędziłam do domu, weszłam do pokoju i czym prędzej otworzyłam. W tajemniczym pudełeczku znajdowała się piękna, srebrna bransoletka z dwoma kuleczkami jedna była niebieska a druga fioletowa. Na prawdę bardzo spodobała mi się ta rzecz. Ale na myśl przyszło mi wydarzenie z wczorajszego dnia. Nie wiedziałam czy to był Justin czy tylko mi się wydawało. Jeśli to nie on, to bardzo podobny. Rozmyślałam nad tym dość długo, chciałam napisać do niego, ale ie miałam  numeru. Ehh, no cóż, trudno. 
     Przed wieczorem poszłam do kuchni zjeść coś bo byłam strasznie głodna, nie jadłam obiadu i mogłabym teraz zjeść konia z kopytami. No dobrze, nie przesadzajmy nie konia, lecz na przykład bułkę z dżemem i do tego koktajl malinowy i dwie grzanki. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam potrzebne rzeczy i zajęłam się do pracy. Po 20 minutach posiłek był gotowy i mogłam się nim już zajadać. Konsumowanie ,,kolacji'' zajęło mi może 5 minut. Zjadłam wszystko, co do okruszka. Nudziło mi się więc postanowiłam włączyć telewizję i zobaczyć co ciekawego na świecie. Pstrykałam pilotem i nic nie było co by mnie zainteresowało. Mignął mi się kanał z piosenkami. Cofnęłam i zaczęłam oglądać teledysk do piosenki Katy Perrry ''Roar'. Dawno jej nie słyszałam, zaczęłam nucić tekst piosenki pod nosem. Posłuchałam jeszcze parę piosenek i poszłam na górę,bo zbliżała się godzina 20, a chciałam wziąć długą kąpiel. Wyjęłam potrzebne rzeczy z szafki i poszłam nalać wody do wanny. Jak dobrze, że miałam swoją własną łazienkę, nie musiałam czekać rano w  kolejce żeby się wyszykować. Chociaż to. Po godzinnej kąpieli poszłam na łóżko, wzięłam telefon i laptopa i położyłam się na łóżku. Sprawdziłam telefon, miałam jedną wiadomość ciekawe od kogo.. Nie znałam tego numeru. Przeczytałam i już wiedziałam. To od Justina, Napisał czy podoba mi się prezent. Hmm, co mam mu odpisać? Chwilę się zastanawiałam, i odpisałam mu, że bransoletka jest śliczna, ale z jakiej okazji i po co mi to kupił. Przecież nikim ważnym dla niego nie jestem. Na to mi nie odpisał. Przeglądałam posty na tt, ale sama nie wiedziałam co mam napisać, więc po prostu z niego wyszłam.  Posiedziałam jeszcze chwilkę po czym odłożyłam laptopa i próbowałam zasnąć. Kiedy nagle dostałam sms-a. Był od Justina o treści : Dobranoc Mała xx Jutro o tym pogadamy :) 
Jak to jutro? Jutro jest niedziela. On ma się zamiar ze mną spotkać? Ucieszyłam się, bo wreszcie zobaczę jak się uśmiecha. Jego uśmiech był totalnie powalający. Kolana się uginały pod jego spojrzeniem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale z drugiej strony miałam mieszana uczucia co do tego czy to był on w tym wypadku, czy nie. Miałam duże obawy, no cóż.. Okaże się jutro, 
Odpisałam mu tak : Dobranoc xx napisz jutro o której i gdzie ;) 
Odłożyłam telefon i myślałam o dzisiejszym dniu, aż odpłynęłam.  


~~~~~~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~~~~~~~~


Hej ! Mamy rozdział 2!  Mam nadzieję, że się spodoba. 

Jeśli przeczytasz zostaw komentarz :)!
A więc, następny wkrótce :3! 
Ps. Jeśli jest tu ktoś taki, lub zna kogoś takiego kto umie robić szablony to prosiłabym o pomoc :) 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 1

 Obudził mnie wielki, jakby przytłumiony huk. Szybko zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do okna. Okazało się, że lał deszcz i była burza. No świetnie - pomyślałam. Zdziwiłam się, ponieważ burze raczej zdarzają się popołudniami, a tu proszę. Musiałam się już powoli zbierać i ogarniać, żeby zdążyć na autobus o 7:40. Umyłam twarz, nałożyłam podkład, tusz i zrobiłam lekkie kreski, z włosami nic nie musiałam robić, bo jak zawsze miałam delikatne fale, które jak myślę nie wyglądały najgorzej. Założyłam bordową bluzę z kapturem, czarne przylegające dżinsy do tego nałożyłam białe supry i wyszłam z pokoju.
  W kuchni zastałam mamę i tatę, rozmawiających o artykule z dzisiejszej gazety. Podobno jakiś młody chłopak pod wpływem narkotyków jeździł samochodem i potrącił cztery osoby, które leżą w ciężkim stanie w szpitalu. Nastolatek ma brązowe włosy, karmelowe oczy, kolczyk w uchu i jest umięśniony. Jest poszukiwany przez policję. No cóż, zasłużył sobie - pomyślałam. 
  Mama podała mi grzanki z serem i ciepłą herbatę. Była dopiero 7:20 więc nie musiałam się śpieszyć. Spokojnie zjadłam śniadanie i odeszłam od stołu, aby spakować torbę i zadzwonić do Lilly, mojej przyjaciółki. Wybrałam numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. 
- No cześć Lilly, gdzie Ty się podziewasz czo?- zapytałam. 
- Hej, no przepraszam, ale wczoraj niemiłosiernie bolała mnie głowa i zostałam w domu. - odpowiedziała. 
- Okej, okej. Mam nadzieję, że jest juz dobrze i idziesz do szkoły, bo dziś ma przyjść jakiś nowy chłopak do naszej klasy. - oznajmiłam. 
- Dzisiaj idę. Dobra muszę kończyć, bo mam autobus, potem mi opowiesz. Paa. - na ostatnim tchu wypowiedziała te słowa i się rozłączyła. 
    Wyszłam przed dom i czekałam na autobus. Po jakiś pięciu minutach przyjechał, wsiadłam i zajęłam miejsce obok Lilly. Przywitałam się z nią i zaczęłam opowiadać o tym nowym chłopaku. Skończyłam, akurat wtedy, gdy dojechałyśmy do szkoły. Weszłyśmy do tego jakże kochanego budynku i udałyśmy sie do naszych szafek. Wyjęłyśmy potrzebne książki i poszłyśmy pod salę, w której odbywała się godzina wychowawcza. 
Zajęłyśmy swoje miejsce w klasie i zaczęłyśmy cicho rozmawiać. Nagle drzwi się uchyliły i weszła nasza wychowawczyni wraz z nowym członkiem naszej klasy. Pani Stones przedstawiła Nam chłopaka i poprosiła abyśmy miło go przyjęli i oprowadzili po szkole. Na koniec swojej przemowy, poprosiła nastolatka aby powiedział kilka rzeczy na temat tego co lubi robić w wolnym czasie itp. Chłopak stanął na środku klasy i zaczął mówić: Jestem Justin Bieber mam 19 lat, 19 dlatego, że nie zdałem z powodu braku uczęszczania na lekcje, ale teraz się poprawię. W tym momencie przypomniałam sobie, iż na grupie pisali że Justin się bardzo dobrze uczy i coś nie gra w tym wszystkim. Brunet nadal mówił o sobie: Moim ulubionym przedmiotem jest zdecydowanie chemia. Po szkole chodzę do pracy dorywczej i zarabiam na własne potrzeby. No to tyle na tą chwilę, a i mam nadzieję, że się polubimy.- dodał z uśmiechem, który powalił mnie na kolana. Hipnotyzował uśmiechem, dosłownie. Justin zajął miejsce na końcu klasy. Po długim męczącym dniu w szkole, wreszcie mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Umówiłam się z Lilly, że dziś po południu wyjdziemy gdzieś na imprezę czy coś, w końcu w piątek trzeba się zabawić. Dziś tata miał odebrać mnie ze szkoły. Rozejrzałam się po parkingu i nigdzie go nie widziałam. No tak, pewnie zapomniał. Będę musiała iść pieszo, nagle usłyszałam blisko siebie hamujący motor. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. To Justin, był taki przystojny. Dopiero teraz mu się dokładniej przyjrzałam. Z rozmyśleń wyrwał mnie jego głos. -Hej, jestem Justin. Ty chyba chodzisz ze mną do klasy, tak? - powiedział. -Cześć, no tak. Masz rację. - odparłam. -Tak w ogóle jak masz na imię? - pytając uśmiechnął się, co mnie totalnie zwaliło z nóg. -Ekheem.. emm- jąkałam się. - Jestem Carrie Waston, miło mi. - ale palnęłam, pomyślałam. -Mnie również. Może Cię powieźć Carrie?- zaproponował uprzejmie. Po chwili namysłu zgodziłam się, mimo iż, strasznie się bałam jeździć takimi cudami. No ale, raz się żyje. Brunet zapytał gdzie mieszkam i oznajmił, abym mocno się go złapała i nie puszczała póki nie powie, że jesteśmy na miejscu. Byłam trochę zdenerwowana, no i przecież ja w ogóle go nie znałam. Kto normalny wsiada z obcym człowiekiem na motor? No kto, powiedzcie mi. Taaak, Carrie Waston, macie racje. Nim się obejrzałam byliśmy pod moim domem. Zsiadłam ze ścigacza i podziękowałam Justinowi. On uśmiechnął się i powiedział: - Nie ma za co Mała. Czym jeździsz do szkoły? Bo jak chcesz mógłbym Cie zabierać, mam po drodze to mi nie szkodzi. - zarumieniłam się na słowo ,,Mała'' nikt tak do mnie nie mówił. Zrobiło mi się miło, a nawet bardzo miło. - Jeżdżę autobusem, no ale może od czasu do czasu, jak się spóźnię na autobus to możesz mnie zabrać. - puściłam mu oczko. - No jasne. Dobra lecę, do zobaczenia Mała. - wyszczerzył się i odjechał. ,,Mała'' pomyślałam, hmm tak to jest bardzo miłe. Ale ,,do zobaczenia'' jak to? Nic z tego nie rozumiałam. Weszłam do domu i popędziłam do mojego pokoju. Byłam wykończona dzisiejszym dniem i już nie miałam siły nigdzie iść, więc pomyślałam że zaproszę Lilly na noc i zrobimy sobie maraton filmowy czy cos w tym stylu. Od razu wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer. Po jednym sygnale odebrała, a ja zaczęłam jej nawijać o moim pomyśle. Zgodziła się bez wahania, rodziców nie musiała nawet pytać o zdanie,bo na wszystko jej pozwalali. Byli bardzo bogaci, mieli wszystko z najlepszej półki. 
  O 20:00 miała przyjść Lilly, była godzina 16:00 więc spokojnie wszystko wyszykowałam i już o 17:30 czekałam na tego Ciołka. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać gazetę. Ten opis nastolatka, który potrącił cztery osoby przypomina mi kogoś. Zaczęłam się zastanawiać. Nagle mnie oświeciło. Przecież Justin miał brązowe włosy, karmelowe oczy, i kolczyka w uchu. Na początku się potwornie wystraszyłam, wszytko zgadzało się z opisem, ale przecież on był taki miły i sympatyczny. Nie wyglądał na przestępce. Postanowiłam już o tym nie myśleć i zeszłam na dół coś zjeść. W kuchni był tata, powiedziałam mu o tym nocowaniu Lilly, nie miał nic przeciwko temu, ucieszył się. Lubił Lilly, zawsze jest taka uśmiechnięta i pełna życia. Bije od niej taka pozytywna energia, która rozpiera ją od środka. 
-Tatooooo - przeciągnęłam ostatnią literę w wyrazie. 
- Słcuham Carrie - odpowiedział mi. 
- Jest jakiś jogurt w lodówce? - wyszczerzyłam się. 
-Jest, jest. Kupiłem specjalnie dla Ciebie, twój ulubiony brzoskwiniowy. - odparł.
-Oo, dziękuję tatoo, kochany jesteś - puściłam mu oczko, wzięłam jogurt i udałam się do swojego pokoju. 

***
-To co teraz oglądamy?- zapytała pełna entuzjazmu Lilly. 
-Hm.. Słyszałam, że jest fajna komedia ,,To tylko seks''oglądamy? -zapytałam.
-Czemu nie - odpowiedziała.
    Jak sie okazało film był świetny. Bardzo nas poruszył. 
-To co film uznajemy za udany, czo? - zapytałam. 
-No jasne. - powiedziała Lilly. 
-Lilly, chce Ci się spać? 
-No może trochę. - odpowiedziała ziewając. 
-Haaha, no dobra. Widzę przecież, że ledwo gadasz. Hahahaha. - śmiałam się. 
-Ciiiii. Chodź spać Carrie. Dobranoc. - Uśmiechnęła się wypowiadając to ostatnie słowo. 
  Kiedy już zasypiałyśmy rozległ się ogromny huk...

~~~~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~~~~
Witajciee kcohani! Mamy już pierwszy rozdział! 
Mam nadzieję, że się spodoba :) 
JEŚLI PRZECZYTASZ, ZOSTAW KOMENTARZ, 
Bardzo mi na tym zależy. 
Do następnego! 
SOON :) 


sobota, 4 kwietnia 2015

PROLOG

Jak co dzień rano, obudził mnie budzik. Uwielbiam tę piosenkę Ellie Goulding ,,Love me like you do''. Zczołgałam się z łóżka i poszłam się odświeżyć. Po gorącym prysznicu, wyszłam z łazienki owinięta w ręcznik i zaczęłam szukać czegoś, w co mogłabym się dziś ubrać do szkoły. Wybrałam czarną koszulkę na ramiączka i dżinsowe szorty, bo dziś było strasznie gorąco. Dochodziła godzina 7:15, musiałam się pospieszyć, żeby zdążyć na autobus, który będzie pod moim domem dokładnie za 20 minut. Zeszłam da dół, rodziców nie było, jak zwykle w pracy. Wyjęłam z lodówki wczorajsze gofry i zjadłam je, popijając sokiem grejfrutowym. Chwyciłam moja kochaną czarną torbę i ruszyłam w kierunku drzwi. Jeszcze zajrzałam do środka, upewniając się czy wszystko wzięłam. Jednak zapomniałam kluczy, wpadłam szybko do domu, zabierając klucze spojrzałam na zegarek była 7:50. Autobus już odjechał, nie zostało mi nic innego, jak pójście pieszo do szkoły. Przy okazji nabiorę świeżego powietrza i przy okazji spóźnię się na historię. Trudno się mówi.
   Szłam bocznymi uliczkami Los Angeles, widziałam jak małe dzieci bawią się w piaskownicy, jeżdżą na rowerkach, ganiają się. Uśmiechnęłam się na ten widok. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 8:05, uff to nie tak źle, pomyślałam. Jeszcze tylko kawałek do szkoły. O godzinie 8;15 byłam juz w szkole. Wzięłam z szafki potrzebne książki i ruszyłam w stronę sali historycznej. Zapukałam i przeprosiłam za spóźnienie, tłumacząc się, że uciekł mi autobus. Na szczęście historyczka nie wpisała mi spóźnienia, bo lubiła mnie najbardziej z całej klasy, Dobrze się uczyłam, z tego przedmiotu, nie wiem czemu. Jakoś łatwo mi to przychodzi. 
  Dzwonek, nareszcie pomyślałam. Wyszłam ze szkoły i skierowałam się na przystanek autobusowy. 
W domu nie zastałam jeszcze rodziców, dziwne bo powinni już być. Poszłam na górę odrobiłam lekcje i weszłam na fb. Grupa mojej klasy II liceum, napisała że jutro mamy spodziewać się nowej osoby w naszej klasie. Ma być to chłopak, który strasznie dobrze się uczy, na imię mu Justin. Hmm, pomyślałam, że reszty się dowiem jutro. Swoją drogą, ciekawa jestem gdzie była dziś moja przyjaciółka. Muszę do niej jutro napisać. Zobaczyłam nowe posty na fb i tt i poszłam się umyć. Dochodziła godzina 22:30, więc szybko się umyłam i wskoczyłam pod kołderkę. W mgnieniu oka  odpłynęłam w krainę Morfeusza. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~~~~~~~~~

Prolog mamy! Mam nadzieję, że się spodoba. 
Jeśli przeczytasz, proszę zostaw komentarz. :)
Dopiero początek, więc jest troszku suaboo, ale mam nadzieje że się rozkręci. Następne rozdziały będą dużo ciekawsze. 
Ps.Jeśli ktoś pisze bloga, proszę żeby zostawił mi informację o tym, bo mam parę pytań odnośnie pisania bloga. :)
Do następnego! Kolejny soon ;) 

piątek, 6 marca 2015

Wstęp

   Hej, heej :) Z tej strony Karolina. 
Chciałabym przedstawić wam bloga, na którym będzie opowiadanie:
,,Angels are everywhere''! 
      
   Nie jest to żadne tłymaczenie, tylko zwykłe opowiadanie (fanfictionJB)
Żadna z postaci nie jest sławna. Będą wytępowały wulgaryzmy jak i scenki erotyczne.. tak wiem że i tak to lubicie zboczychu c:  haha  . 
Pomysły do napisania tego FF będą czerpane z mojej główki xd  
Mam nadzieje, że to FF przypadnie wam do gustu i będzie choć troszkę czytelników, lubiących czytać to co napisze. :> 
  
   Nigdy wcześniej nie pisałam żadnego bloga, więc proszę o zrozumienie, jakby wkradły się jakieś błędy..  Mam nadzieję też, że sobie z tym poradzę ;) 
Do pierwszego rozdziału, który pojawi się na początku kwietnia :)
PS. Dopiero zaczynam, więc nie ogarniam jeszcze tego wszytskeigoo XD z czasem będzie lepiej  ;3